Oczywiście za mało czasu i za dużo zajęć - jak zawsze;-) Ale udało się Amigę rozebrać, odkurzyć i umyć (oczywiście części plastikowe;-) ).

Była też pierwsza faza wybielania, ale na razie efekt nie jest satysfakcjonujący;-)

Konku - ze słońcem trzeba uważać, choć na tak gigantyczną żółtaczkę jak w tym przypadku to jedyna opcja. Jedyną modyfikacją którą ostatnio mi kolega Jacques podpowiedział to by po nałożeniu "zupki" obciągnąć Amigę (czy innego "pacjenta";-) ) przezroczystą folią do żywności - dzięki temu warstwa perhydrolu jest równiejsza i nie zasycha tak szybko, wstępne testy pokazują, że się to sprawdza;-)

Ja cały czas myślę nad dużą wanienką i moczeniu obudów w płynnym perhydrolu, w przypadku wybielania klawiszy i drobnych elementów działa to super, więc czemu by nie spróbować na większą skalę;-) Znacznie bezpieczniejsze i lepszy efekt niż po "białej ciapie";-)

---