Wczoraj przychodzi człowiek z laptopem. Uszkodzona partycja WIn 7. Ponieważ ma licencję proponuję instalacje WIn 10.
W sumie sprawdzanie dysku i instalacja zajęła 2 godziny. Wszystko zrobione, gość patrzy nie ma kasy, przybiegł na szybko po telefonie jak się umawiał (faktycznie).
Umawia się ze mną na 8-9 dziś rano, czy mi pasuje, pasuje. Gość nie przychodzi, a ja całego dnia nie mam na to aby na niego czekać. 9:30 dzwonię kiedy będzie, on mówi za godzinę. Fajnie wyskoczyłem do sklepu załatwiłem parę spraw, a gościa dalej nie ma. Dzwonię o 12:00 gość, że nie może rozmawiać oddzwoni za 5min. Napisał sms-a po 30min, że po południu, bo musi jechać do Warszawy(faktycznie wczoraj o tym wspominał). Dobrze, że zadzwoniłem o 12:00 bo dzięki temu mogłem kolejne sprawy załatwić.

Dla mnie to jest niepojęte. Ja rozumiem, że się plany na dzień mogą zmienić, ale priorytetem w takim wypadku jest informacja dla wszystkich wcześniej umówionych jak sprawy wyglądają.
A nie nowy grafik lecimy, a stary grafik jest niebyły.