Ostatnio składałem go od nowa, a zaczęło się od tego, że pin od włącznika był odwrotnie podłączony i komp nie chciał wystartować, trochę dziwna sytuacja bo jak jakiś czas tego go zostawiałem to wszystko było ok, a nikt mi też nie grzebie w sprzęcie, żeby się "samo zrobiło".

Tak czy inaczej poukładałem trochę kable, wyciszyłem zasilacz i zmieniłem cooler. Wcześniej był thermaltake big typhoon 120mm, zmieniony na tacens (nie wiem jaki model) z wentylem 92mm.

Big typhon okazał się jednak lipą, fakt, że dobrze odprowadza ciepło i procesor miał te 43-44 stopnie, ale żeby taką temperaturę utrzymać wentyl musiał chodzić na 12v co jednak było wyraźnie słyszalne. Moim zdaniem głównym problemem jest to, że blaszki na ciepłowodach są zbyt ciasno upchane, przez co ma problem z oddawaniem ciepła i ogólnie wokół niego zaczyna się robić ciepło.

Nowy cooler ma grubsze blaszki i większe odstępy pomiędzy nimi, a efekt ten sam - 42-44 stopnie, wentyl też chodzi na 12v, ale to acutake, więc go nie słychać, a wieje tak jakby prawie nie wiał, wywołuje tylko jakiś niewielki ruch powietrza. Także po modyfikacjach komp stał się prawie niesłyszalny, jak będę miał pod ręką dysk 2,5 cala to 3,5 cala wyleci, bo w tej chwili on jest najbardziej słyszalny.

Ten procesor jest dość specyficzny jeśli chodzi o oddawanie ciepła, bo daje go dużo, wystarczy trzymać palec na rdzeniu i włączyć kompa to w ułamku sekundy można się poparzyć, mały rdzeń czyli mała powierzchnia oddawania ciepła, dodatkowo nie ma tu seppingu, więc cały idzie na maksymalnym taktowaniu - więc w chłodzeniu jest dość specyficzny, co potwierdzają moje testy.

Pasywnie bez wentylatora dochodził na cpu burn do 55 stopni, ale później przez brak steppingu nie można zejść poniżej 50 stopni, nawet już po założeniu wentyla, więc jedyne co można robić to utrzymywać go w stałej temperaturze 42-44 stopnie poprzez chłodzenie aktywne.

Pozdr.

---